Część 2. Kultura.

Nie sposób odpowiedzieć na pytanie, co jest w Indonezji wspanialszego - kultura czy natura?
Odwiedzający ten kraj będą pod wrażeniem ujmującej mieszanki obu z nich, nie mogąc rozdzielić jednej od drugiej.
Na początek więc coś, co uderza od pierwszych chwil kontaktu z tym krajem, czyli najczęściej po wyjściu z lotniska na ulicę: kultura. Nie mieliśmy ani ambicji, ani możliwości, aby tworzyć kompletny obraz indonezyjskiej kultury, przedstawimy więc co ciekawsze momenty...
Kultura Indonezji jest tak bogata, że próba jej opisania wymagałaby osobnego podejścia do dziesiątków, a pewnie i setek regionów posiadających i tworzących swoje własne tradycje i zwyczaje. W trakcie wyprawy przejechaliśmy z zachodu na wschód Jawę, z południa na północ Sulawesi (Celebes), zatrzymaliśmy się też na kilku wysepkach Togean.
Co dało się więc poznać jako wspólny mianownik stale obecny w obcowaniu z samymi Indonezyjczykami?
Ujmujące jest przede wszystkim to, iż indonezyjska kultura jest ze wszech miar niezobowiązująca. Dopiero na drugim miejscu jest ona przyjazna, pogodna i gościnna. Nawet w najbardziej brutalnych przejawach pozostaje łagodna dla gości (krwawe pogrzeby Tana Toraja) oraz wyrozumiała dla odmienności. Podróżnik pochwycony jest w relację niespotykanego u siebie w domu szacunku – ta urzekająca forma traktowania wydaje mu się wręcz naturalna. Ani na twarzach, ani w gestach tubylców nie widać oznak wymuszonego uniżenia. Wręcz przeciwnie – Indonezyjczycy wydają się być w posiadaniu magicznej formuły doskonałej gościnności, na każdym kroku tryskając niezrozumiałą dla nas mieszaniną witalności i szacunku do samych siebie. Ponadto, wkrótce okazuje się, że oczekiwanie na rachunek za tą niespotykaną atmosferę jest typowo nieindonezyjskim sposobem myślenia – czujemy się obdarowani i zdziwieni, że nie musimy płacić…
Być może to właśnie jawi się jako największa różnica pomiędzy kulturą zachodnią, a indonezyjskim podejściem do drugiego człowieka – wszechobecna wspólnotowość i spontaniczna wzajemność. Z takiej perspektywy nasz świat może wydawać się gorszy, choć przecież standardy cywilizacyjne pomiędzy nami wydają się momentami dzielić lata świetlne. W Indonezji czujemy, od czego odeszliśmy, a przynajmniej tak nam się wydaje. Boleśnie przekonujemy się o tym zresztą w turystycznych enklawach. Stosunek turystów do samych siebie pełen jest ukrytych znaczeń, których nie należy zbyt często wyciągać na światło dzienne. Gdy to możliwe, turyści unikają swojej obecności, jak gdyby wewnętrzna, nieusuwalna logika Zachodu w tych okolicznościach okazywała się czymś nie na miejscu. W tym sensie ta drobna, najbardziej podskórna cząstka indonezyjskiej kultury może być dla przybysza z Zachodu inspirującą lekcją.
I to właśnie zupełnie bezszwowe, niewidoczne przejście do świata indonezyjskiej kultury jest dla zachodniego umysłu niczym zanurzenie w balsamicznych wodach koralowych mórz. Ciężko jest rozróżniać szczegóły – wszystko zlewa się w przyjemną masę. To nie tylko kolory, kształty i smaki. Akceptująca i gościnna kultura obezwładnia zachodnie maniery. Wielu zadaje tam sobie pytanie - czy w ten sposób poznajemy samych siebie? I co z tego pozostanie, gdy wrócimy do domu?
Jak zresztą jest naprawdę - czy będąc turystą nie wybieramy z kultury tego, co najlepsze, pozostawiając całą resztę gospodarzom?
Odwiedzający ten kraj będą pod wrażeniem ujmującej mieszanki obu z nich, nie mogąc rozdzielić jednej od drugiej.
Na początek więc coś, co uderza od pierwszych chwil kontaktu z tym krajem, czyli najczęściej po wyjściu z lotniska na ulicę: kultura. Nie mieliśmy ani ambicji, ani możliwości, aby tworzyć kompletny obraz indonezyjskiej kultury, przedstawimy więc co ciekawsze momenty...
Kultura Indonezji jest tak bogata, że próba jej opisania wymagałaby osobnego podejścia do dziesiątków, a pewnie i setek regionów posiadających i tworzących swoje własne tradycje i zwyczaje. W trakcie wyprawy przejechaliśmy z zachodu na wschód Jawę, z południa na północ Sulawesi (Celebes), zatrzymaliśmy się też na kilku wysepkach Togean.
Co dało się więc poznać jako wspólny mianownik stale obecny w obcowaniu z samymi Indonezyjczykami?
Ujmujące jest przede wszystkim to, iż indonezyjska kultura jest ze wszech miar niezobowiązująca. Dopiero na drugim miejscu jest ona przyjazna, pogodna i gościnna. Nawet w najbardziej brutalnych przejawach pozostaje łagodna dla gości (krwawe pogrzeby Tana Toraja) oraz wyrozumiała dla odmienności. Podróżnik pochwycony jest w relację niespotykanego u siebie w domu szacunku – ta urzekająca forma traktowania wydaje mu się wręcz naturalna. Ani na twarzach, ani w gestach tubylców nie widać oznak wymuszonego uniżenia. Wręcz przeciwnie – Indonezyjczycy wydają się być w posiadaniu magicznej formuły doskonałej gościnności, na każdym kroku tryskając niezrozumiałą dla nas mieszaniną witalności i szacunku do samych siebie. Ponadto, wkrótce okazuje się, że oczekiwanie na rachunek za tą niespotykaną atmosferę jest typowo nieindonezyjskim sposobem myślenia – czujemy się obdarowani i zdziwieni, że nie musimy płacić…
Być może to właśnie jawi się jako największa różnica pomiędzy kulturą zachodnią, a indonezyjskim podejściem do drugiego człowieka – wszechobecna wspólnotowość i spontaniczna wzajemność. Z takiej perspektywy nasz świat może wydawać się gorszy, choć przecież standardy cywilizacyjne pomiędzy nami wydają się momentami dzielić lata świetlne. W Indonezji czujemy, od czego odeszliśmy, a przynajmniej tak nam się wydaje. Boleśnie przekonujemy się o tym zresztą w turystycznych enklawach. Stosunek turystów do samych siebie pełen jest ukrytych znaczeń, których nie należy zbyt często wyciągać na światło dzienne. Gdy to możliwe, turyści unikają swojej obecności, jak gdyby wewnętrzna, nieusuwalna logika Zachodu w tych okolicznościach okazywała się czymś nie na miejscu. W tym sensie ta drobna, najbardziej podskórna cząstka indonezyjskiej kultury może być dla przybysza z Zachodu inspirującą lekcją.
I to właśnie zupełnie bezszwowe, niewidoczne przejście do świata indonezyjskiej kultury jest dla zachodniego umysłu niczym zanurzenie w balsamicznych wodach koralowych mórz. Ciężko jest rozróżniać szczegóły – wszystko zlewa się w przyjemną masę. To nie tylko kolory, kształty i smaki. Akceptująca i gościnna kultura obezwładnia zachodnie maniery. Wielu zadaje tam sobie pytanie - czy w ten sposób poznajemy samych siebie? I co z tego pozostanie, gdy wrócimy do domu?
Jak zresztą jest naprawdę - czy będąc turystą nie wybieramy z kultury tego, co najlepsze, pozostawiając całą resztę gospodarzom?
Tradycyjne tańce i muzyka
Każdy taniec to osobna, nieprzenikniona opowieść. Muzyka odgrywana jest na jawajskim gamelanie.
Manufaktura tofu
Będąc na Jawie, mieliśmy wyjątkową okazję wejść za kulisy produkcji jednego z podstawowych składników indonezyjskiej kuchni: tofu.
Różne jego postacie je się tam codziennie.
Różne jego postacie je się tam codziennie.
Batik
Yogyakarta to kulturalna stolica Indonezji. Tym razem spojrzenie do wnętrza pracowni-galerii batiku, czyli artystycznego znaku firmowego Indonezji.
Tradycyjna kuchnia Tana Toraja
Rantepao, Sulawesi. Stolica regionu Tana Toraja i słynnych pogrzebów. Jedno z absolutnie najciekawszych miejsc w Indnezji.
Wędrując po okolicznych wsiach, wyjątkowej okazja do wejścia pomiędzy przygotowujących typową toradżańską ucztę rdzennych mieszkańców.
Wędrując po okolicznych wsiach, wyjątkowej okazja do wejścia pomiędzy przygotowujących typową toradżańską ucztę rdzennych mieszkańców.
Pogrzeb w Rantepao
Długo wahaliśmy się, czy część rytualnego uboju zawarta w materiale filmowym nadaje się do upublicznienia.
W zgodnej opinii członków grupy, z którą mieliśmy okazję brać udział w filmowanej ceremonii, tego nie da się zrozumieć - nie będąc Toradżaninem.
Mimo wszystko, zachęcamy do obejrzenia przynajmniej części ceremonii.
W zgodnej opinii członków grupy, z którą mieliśmy okazję brać udział w filmowanej ceremonii, tego nie da się zrozumieć - nie będąc Toradżaninem.
Mimo wszystko, zachęcamy do obejrzenia przynajmniej części ceremonii.